Przesilenie zimowe potrafi dać o sobie znać wcześniej, niż człowiek zdąży pomyśleć o najkrótszym dniu w roku. Nagle pojawia się senność, gorszy nastrój, a nawet dziwne uczucie spowolnienia, które niby mija… ale wraca. Wiele osób tłumaczy to pogodą, choć całość ma swoje konkretne źródło. Właśnie ten moment roku – z najmniejszą ilością światła – potrafi wywołać reakcje, których nie zawsze od razu łączymy z naturą.
Co to jest przesilenie zimowe
Przesilenie zimowe to moment, w którym dzień osiąga swoją najkrótszą długość, a noc staje się najdłuższa. W praktyce oznacza to ogromną zmianę w ilości światła, które dociera do Ciebie każdego dnia. Niby nic takiego, a jednak organizm bardzo uważnie obserwuje te sygnały, bo dla niego światło to coś w rodzaju naturalnego zegara. Kiedy zaczyna go brakować, ciało stopniowo przechodzi w tryb oszczędzania energii – trochę jakby ktoś ściszył jasność całego systemu.
Często można zauważyć, że rytm dnia kompletnie się rozsypuje. O świcie jest ciemno, po południu też ciemno, więc trudno ustalić, kiedy najlepiej działać, a kiedy odpoczywać. Wiele osób mówi wtedy, że „trudno się obudzić” – i to nie jest przypadek. Twój organizm produkuje wtedy więcej melatoniny, czyli hormonu snu. Gdy jest jej za dużo, człowiek robi się senny nawet w środku dnia.
Zdarza się również, że subtelnie zmienia się apetyt. Ciało wybiera bardziej kaloryczne jedzenie, bo to szybkie źródło energii w okresie, gdy światło słoneczne działa zbyt słabo, by pobudzać. Czy to od razu problem? Nie – to raczej naturalna reakcja, która pokazuje, jak mocno jesteśmy związani z cyklami przyrody.
Co ciekawe, przesilenie zimowe nie trwa jednego dnia. To proces, który zaczyna się wcześniej i ciągnie przez kilka tygodni. Właśnie dlatego objawy mogą pojawiać się stopniowo, a czasem nawet zaskakująco wcześnie. Organizm nie pyta o kalendarz – reaguje na światło, a raczej jego brak.
Dlaczego przesilenie zimowe wpływa na samopoczucie?
Wpływ przesilenia zimowego na samopoczucie zaczyna się od czegoś, czego nie widać – od światła. A właściwie od jego nagłego braku. Organizm steruje rytmem dnia przez sygnały, które docierają do Ciebie z zewnątrz. Gdy słońca jest mało, ciało otrzymuje komunikat, że trzeba zwolnić. To trochę tak, jakby ktoś zmniejszył tempo całego dnia. Człowiek niby robi to, co zwykle, ale z tyłu głowy czuć lekki ciężar, taką niechęć do ruszenia z miejsca.
Ma to również związek z hormonami. Światło pobudza produkcję serotoniny, a jeśli go brakuje, jej poziom może zacząć falować. A kiedy serotoniny jest mniej, zmienia się nastrój – bywa, że pojawia się rozdrażnienie, a czasem zwykła, cicha apatia. Niektórzy opisują to jako „szarość w głowie”, co trafnie oddaje odczucie, które pojawia się pod koniec roku.
Często dochodzi też temat temperatury. Gdy jest zimno, naczynia krwionośne reagują inaczej, mięśnie napinają się mocniej, a ciało zużywa więcej energii, by utrzymać ciepło. Nic dziwnego, że łatwo wtedy o znużenie. Co ciekawe, wiele osób myśli, że to brak witamin – tymczasem to zwykle konsekwencja skumulowanych sygnałów: za mało słońca, krótszy dzień, chłód i gorsza jakość powietrza.
Czy to się da odczuć w praktyce? Tak. Zdarza się, że nawet proste czynności wyglądają inaczej. Człowiek dłużej się zbiera, planuje, odkłada, a potem zastanawia się, skąd to spowolnienie. Właśnie dlatego przesilenie zimowe bywa tak specyficznym okresem – niby nic się nie dzieje, a jednak w środku coś się przestawia i wpływa na cały rytm dnia.
Zmęczenie i ospałość – skąd się biorą zimą?
Zmęczenie pojawiające się zimą potrafi być uparte. Człowiek śpi swoje, a rano i tak czuje, jakby zabrakło mu kilku godzin. Skąd to się bierze? Najprostsza odpowiedź prowadzi znowu do światła – a dokładniej do tego, że jest go tak mało. Melatonina produkowana jest intensywniej, gdy ciało rejestruje ciemność. Jeśli w ciągu dnia brakuje słońca, jej poziom nie spada tak szybko, jak powinien. I wtedy nawet po śniadaniu można czuć senność, której trudno się pozbyć.
Druga sprawa to ogólne spowolnienie organizmu. Zimą ciało dąży do oszczędzania energii. To odruch, który zostaje w nas od dawna – krótki dzień, chłód, ograniczona aktywność… i już zaczyna się tendencja do dłuższego odpoczynku. Dla umysłu to znak, że może sobie pozwolić na wolniejsze tempo. I tak powstaje ospałość, która potrafi trwać od rana do wieczora.
Bywa też tak, że zimą inaczej się odżywiamy. Sięgamy po rzeczy bardziej sycące, bo dają szybki zastrzyk energii. Tyle że po takim posiłku czuć spadek sił – organizm skupia się na trawieniu, a nie na działaniu. Jeśli dołożyć do tego mniej ruchu, wychodzi pełny zestaw powodów, dla których zimowe zmęczenie staje się tak wyraźnym objawem przesilenia.
Czasem ta ospałość ma jeszcze jeden wymiar – psychiczny. Szarość za oknem, brak kontrastów, krótkie dni… To wszystko wpływa na sposób, w jaki mózg filtruje informacje. Gdy otoczenie jest monotonne, łatwiej o poczucie ciężkości. Nie jest to stan groźny, ale potrafi uprzykrzyć dzień. Wiele osób mówi wtedy, że coś „ciągnie ich w dół”. I właśnie to jest zimowa ospałość w pigułce.
Jak przesilenie zimowe wpływa na odporność?
Gdy zaczyna się okres najkrótszych dni, odporność potrafi zachowywać się inaczej niż zwykle. To nie jest przypadek – organizm w tym czasie działa na mniejszej dawce światła, a to przekłada się na hormony, energię i tempo regeneracji. W efekcie ciało reaguje wolniej, trochę mniej zdecydowanie, przez co łatwiej złapać infekcję. Czuć to choćby po tym, że zwykłe zmęczenie szybciej przeradza się w przeziębienie.
Jednym z powodów jest witamina D. Zimą jej poziom mocno spada, bo skóra praktycznie nie ma okazji jej wytwarzać. A bez niej układ odpornościowy działa jak drużyna grająca bez kilku zawodników – radzi sobie, ale widać, że brakuje pełnej mocy. Człowiek szybciej reaguje na chłód, częściej marznie i częściej odczuwa delikatne osłabienie. To moment, kiedy infekcje mają ułatwione zadanie.
Drugim elementem jest stres fizjologiczny. Krótki dzień zaburza naturalne cykle, więc organizm produkuje hormony w nieco innych proporcjach. Sen potrafi być płytszy, a regeneracja przeciąga się na kolejne godziny. Czy to wpływa na odporność? Tak – im gorszy sen, tym trudniej walczyć z drobnoustrojami, które zimą i tak są wszędzie.
Do tego dochodzi mniejsza aktywność, bo zimno skutecznie zniechęca do ruchu. A gdy człowiek rusza się mniej, krew krąży wolniej, więc komórki odpowiedzialne za odporność mają trudniej dotrzeć tam, gdzie powinny. Właśnie dlatego zimą infekcje bywają bardziej uporczywe. I nawet jeśli szybko mijają, to potrafią wracać, co dodatkowo męczy.
Co ważne, wpływ przesilenia zimowego na odporność nie zawsze objawia się od razu. To czasem jest proces, który rozwija się przez kilka tygodni. Najpierw lekkie osłabienie, potem częstsze kichanie, a później trudność w dojściu do pełni sił. To typowy zimowy schemat – niezbyt groźny, ale wyraźnie powiązany z małą ilością światła i ogólnym spadkiem energii.









